Tu znajdowała się piekarnia prowadzona przez siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia. Za ladą pracowała s. Faustyna Kowalska. W tym samym czasie, gdy mieszkańcy Płocka kupowali od niej chleb, Pan Jezus polecił jej namalowanie swojego obrazu, najsłynniejszego na świecie wizerunku Jezusa Miłosiernego.
– Czułam rozczarowanie. Ludźmi, sytuacją w Kościele, ale najbardziej swoim życiem. Ale powrót był bardzo trudny. Grzech świetnie smakuje. Odczuwałam dużo przyjemności. Ale nie czułam szczęścia – mówi Dorota, która dzieli się z nami kawałkiem swojego życia.
Dane mu było przeżyć śmierć kliniczną i z tego względu z miłością mówił o ludziach konających. Niejednokrotnie miał podkreślać, że moment przejścia do wieczności jest czymś najpiękniejszym.
Jezus „jest w stanie zaangażować się w bóle i problemy innych. Po to właśnie przyszedł, a nie żeby umywać ręce, wygłosić trzy, cztery kazania, a potem sobie pójść”. On zawsze jest po naszej stronie.
Niektórzy twierdzą, że gromnicę powinno się mieć jedną i tę samą przez całe życie. Czy rzeczywiście tak jest? I dlaczego księża zachęcają, by w święto Ofiarowania Pańskiego (2 lutego) przyjść do kościoła ze świecami?
O jakich konkretnie dwóch skrzydłach pisał ks. Bosko? Święty kapłan zmarł 31 stycznia 1888 roku. Zapowiedział swe odejście tymi słowami: „Jutro wybieram się w długą podróż”.
„Zobaczyłem swoje błędy, to, co się działo z moją rodziną, jak wszystko szło ku upadkowi. Jak wzajemnie bardzo się z żoną pokiereszowaliśmy. Upadłem na kolana i powiedziałem: dalej już tak nie chcę, już tak nie mogę” – wspomina pan Jacek.